Przerwa ciasteczkowa





Odżywiamy się zdrowo- przynajmniej próbuję. Ale są dni, kiedy zwyczajnie muszę pochłonąć tonę ciasteczek- najlepiej z czekoladą, kawałek czekolady czy mnóstwo owoców, najlepiej słodkich luba bardzo kwaśnych, a jeszcze lepiej w postaci sałatki owocowej. Niektórzy uważają, że nasz organizm czasami potrzebuje czegoś, brakuje nam jakiejś witaminy czy minerałów dlatego też sięgamy po dany produkt. Bzdura! Jesteśmy tak zagłuszeni "śmieciowym" jedzeniem i przyzwyczajeni do własnych upodobań smakowych ( na co rzecz jasna mają wpływ nasze kochane mamy), więc trudno normalnemu organizmowi wołać smakowo o coś konkretnego. Co innego jeżeli jest to kobieta w ciąży. Jej hormony mają takie przebicie, że nie proszą o konkretną rzecz tylko krzyczą: " Dawaj mi tego cholernego ogórka!" Dlatego też teoria zachcianek, gdy nie jesteśmy w ciąży, że same uzupełniamy brakujące witaminy, przez chęć na "ciasteczka" jest grubo przesadzona. Prawdą jest, ze poprawiamy sobie znacząco samopoczucie. Ja za to uwielbiam poprawiać sobie humor jedzeniem. Nie koniecznie jest to czekolada, jej akurat tak nie lubię. Ale ciasteczka, ulubiony magazyn czy film, czasem książka, w zależności od temperatury otoczenia: herbata lub soczek i odpływam w swój własny świat. I raczej z niego nie wyjdę przed skończeniem się: czytanego artykułu, oglądanego filmu, lub co jest najboleśniejszym powrotem do rzeczywistości- skończeniem się ciasteczek. Mówię, że w moim przypadku, niekoniecznie są to ciasteczka. Mogą to być owocki, np. winogrona. Przy czytaniu nawet nie zauważam kiedy zniknęło 1,5 kilo. Nie mam pojęcia czy się od tego tyje czy nie, wiem tylko, że w jakiś kosmicznie cudowny sposób wracam do normalnego funkcjonowania. Odstresowana i chętna do pracy. Czasami robię sobie taką mała przerwę. Taką przerwę ciasteczkową.

Rogaliki z dżemem lub marmoladą- produkcji mojej mamy. Więcej na www.zdrowinacodzien.blogspot.com Pycha
Ciastka z dżemikiem lub delicje- bajka.






Komentarze

Popularne posty